Serdecznie witamy na naszej stronie internetowej Koleżanki i Kolegów lekarzy weterynarii wolnej praktyki z całej Polski oraz sympatyków naszej grupy zawodowej. Ten serwis przeznaczony jest właśnie dla Was!! Znajdziecie tu bieżące informacje, przemyślenia, poglądy, wystąpienia z zakresu spraw społeczno-zawodowych. Członków Stowarzyszenia zapraszamy do naszego forum, na którym możemy wymieniać poglądy w sprawach najbardziej aktualnych! Zainteresowanych członkostwem, po przeczytaniu statutu i zapoznaniu się z wzorem deklaracji członkowskiej, zapraszamy do działu "Kontakt". Życzymy miłego surfowania. Wszelkie uwagi kierujcie do zarządu stowarzyszenia na adres : stowarzyszenie@medicusveterinarius.pl
Przed podpisaniem nowych umów na 2005 rok proszę Was o zapoznanie się z poniższymi wyliczeniami. Zobaczmy, za jakie pieniądze wykonujemy prace w imieniu Inspekcji.
Wykonując jednocześnie tuberkulinizację i pobieranie krwi cennik
zapewnia nam 7,95 zł od sztuki (5,30 i 2,65zł). Przyjmuję, że średnio
w ciągu dnia chodząc po wsi możemy zbadać 50 sztuk bydła, co daje nam
397,50 zł (7,95 zł X 50 szt.). Od tej kwoty odejmujemy 20% jako
koszty uzyskania przychodu, tj. 79,5 zł i pozostaje nam 318 zł. W tym
momencie musimy odjąć 7% na podatek VAT, z którego nie jesteśmy
zwolnieni, gdyż ponosimy pełną odpowiedzialność za powierzone
czynności, a tak jest w umowach. Natomiast jeśli za działania
zleceniobiorcy odpowiedzialność ponosi zleceniodawca, to jest to
działalność wykonywana osobiście zwolniona z VAT na podstawie ustawy
o VAT art.15 ustęp 3 pkt 3. To nas niestety nie dotyczy.
318 zł minus 22,36 zł (VAT) pozostawia kwotę 295,74 zł jako podstawę do
opodatkowania.
295,74 zł X 19 % = 56,19 zł podatku.. Trochę skomplikowane może wydawać
się wyliczenie zdrowotnego. Wylicza się tu dwie pozycje od kwoty brutto.
397,50 zł X 8,5% =33,79zł i 397,5 zł X 7,75 % = 30,81 zl (zdrowotne nie
podlegające odliczeniu)
Podatek 56,19 zł minus 30,81 zł = 25,38 zł podatku faktycznego.
397,50 zł minus 33,79zł minus 25,38 zł podatku daje nam kwotę 338,33
złotych do wypłaty, ale to nie koniec naszego szczęścia.
Tą kwotę dzielimy na 2 dni ( jeszcze jest odczyt), co czyni 169 zł za
dzień ( TBC + krew). Nie wyobrażam sobie rzetelnego wykonywania tych
czynności bez dwóch pomocników ( trzymanie bydła, pisanie, odczyt
kolczyków itp.,bezpieczeństwo lekarza). Jeżeli umówimy się z
pomocnikiem na kwotę 50 zł netto za jego dniówkę, to musimy dodać
jeszcze około 40-50% na pochodne ( ubezpieczenia społeczne plus
podatek ). Czyni to sumę około 75 zł dla pomocnika dziennie.
Stanowczo odradzam zatrudnienie pomocnika bez tej oficjalnej formy,
ponieważ w przypadku różnego typu jego kontuzji, lekarzowi może
zabraknąć pieniędzy na odszkodowanie z całej jego działalności
budżetowej przez wszystkie lata. Takie fakty są mi dobrze znane
169 złotych minus 150 zł dla 2 pomocników = 19 złotych czyli 0,38 złotego
za 1 zbadaną sztukę.
Obecnie najniższe wynagrodzenie wynosi 849 zł brutto, co podzielone
przez średnio 23 dni robocze w miesiącu daje kwotę 36,92 zł brutto (
około 24,60 zł netto).
Wniosek: lekarz weterynarii otrzymuje za dzień ciężkiej i
niebezpiecznej pracy w terenie w imieniu Inspekcji około 80 %
najniższego średniego krajowego wynagrodzenia netto.
Między innymi z tych pieniędzy musi utrzymać lecznicę na unijnym poziomie.
A może się mylę, czekam na polemikę.
Życzę Wam dużo zdrowia i wytrwałości, bo chyba nie pieniędzy. Wyliczył A.B.
Nasze pismo do Głównego Lekarza Weterynarii
2005/02/10 18:50:39
Namysłów, 08 lutego 2005 r
Ogólnopolskie Stowarzyszenie
Lekarzy Weterynarii
Wolnej Praktyki
„Medicus Veterinarius”
ul. 1 Maja 9
46-100 Namysłów
tel/fax 0-77 410 19 30
GŁÓWNY LEKARZ WETERYNARII
dr Krzysztof Jażdżewski
Warszawa
Szanowny Panie Doktorze, odnosząc się do propozycji Głównego Inspektoratu Weterynarii dyskutowanych na spotkaniu 18 stycznia 2005 roku dotyczących nowych rozporządzeń, które miałyby obowiązywać od 2006 roku, Zarząd Stowarzyszenia wyraża przekonanie, że są to dla naszego środowiska bardzo istotne problemy. Zgłaszamy gotowość naszego uczestnictwa w dalszych pracach z zastrzeżeniem, że równolegle zostaną podjęte pilne prace nad nowelizacją rozporządzeń o opłatach dla inspekcji i wynagrodzeniach dla lekarzy weterynarii tak, aby mogły one wejść w życie od II kwartału bieżącego roku.
Proponowane zmiany przedstawione przez Głównego Lekarza Weterynarii dotyczące sposobów i warunków wyznaczeń odbieramy jako jednostronnie restrykcyjne wobec podmiotów wyznaczanych np.: warunek uzyskania specjalizacji do 2009 roku jest zbyt surowy dla wielu lekarzy, zwłaszcza starszego pokolenia. Warunek dotyczący posiadania specjalizacji w określonym obszarze weterynarii musi być sprzężony z procesem edukacyjnym studentów wydziałów medycyny weterynaryjnej tak, aby studenci V i VI roku mieli możliwość ukierunkowania swoich zainteresowań i zdobycia stosownej wiedzy. Stąd uważamy, że w rozmowachdotyczących zmian po 2006 roku powinni uczestniczyć wpływowi przedstawiciele środowiska naukowo-dydaktycznego.
Dyskutowany w trakcie rozmów system kar nakładanych przez Powiatowego Lekarza Weterynarii na lekarzy wykonujących nierzetelnie prace zlecone jest nieporozumieniem. Uważamy, że Lekarz Powiatowy stwierdziwszy rażące uchybienia w wykonywaniu zlecenia powinien zawiesić w wykonywaniu zlecenia zleceniobiorcę i sprawę skierować do rozpatrzenia przez samorządowe organy jurysdykcji zawodowej. Przecież dysponujemy kodeksem etyki i deontologii weterynaryjnej, na straży którego stoją nasze statutowe organy.
W pracach dotyczących kryteriów rozdziału zleceń (powierzeń) należy koniecznie zapisać warunek jawności i uczestnictwa przedstawicieli samorządu zawodowego w celu wyeliminowania jednoosobowego, rodzącego podejrzenia o korupcję dotychczasowego systemu dokonywania zleceń przez Powiatowego Lekarza Weterynarii.
Stowarzyszenie domaga się, aby w budżecie zostały zarezerwowane środki na ustawiczne szkolenie wolnopraktykujących lekarzy weterynarii wykonujących zadania w imieniu inspekcji.
Prace nad przyszłymi umowami dotyczącymi wykonywania zadań z wyznaczenia powinny dać zleceniobiorcom możliwość wyboru formy rozliczenia jako podmiot gospodarczy lub osoba fizyczna.
Szanowny Panie Doktorze, pełną naszą opinię dotyczącą proponowanych zmian przedstawimy po zapoznaniu się z projektami proponowanych przez ministerstwo nowych rozporządzeń.
z poważaniem za Zarząd Stowarzyszenia Julian Kruszyński
To nie jest wcale takie śmieszne
2005/02/10 18:50:06
Wybory na delegatów izb lekarsko weterynaryjnych odbyły się.
Wybory mamy już za sobą. Wybraliśmy naszych delegatów na zjazdy
izb lekarsko - weterynaryjnych. Przez najbliższą kadencję będą nas
reprezentowali podczas głosowań, będą dbać o dobro lekarzy weterynarii leczących
zwierzęta, o lekarzy badających mięso, oraz o urzędowych lekarzy weterynarii
pracujących w inspekcjach weterynaryjnych. Jednym słowem będą dbać o
interesy nas wszystkich. Spodziewamy się, że dobro naszego środowiska będzie
im zajmowało czas, który chcą poświęcić pracując w izbie.
Przedstawiamy listę kandydatów, którzy wzięli udział w wyborach.
Oto ona:
Młodziki - to najmłodsze pokolenie pracujących już w zawodzie
weterynarzy. W obecnych wyborach byli podnieceni ich atmosferą, wszak walczą o
stanowiska po raz pierwszy. Uczestnictwo w wyborach wynikało ze zdrowej chęci
wpływania na losy lekarzy weterynarii w naszym kraju, jak również z faktu, że
byli przez starszych kolegów manipulowani. Nie do końca zdają sobie sprawę z
dwóch rzeczy. Po pierwsze udzielanie się w izbie jest jednak czasochłonne i w
mniejszym lub większym stopniu odciąga od faktycznego zajmowania się czystym
li tylko leczeniem, po drugie mogli nie zauważyć, że w izbie są funkcje, do
których wcale jeszcze nie będą mogli kandydować, choćby ze względu
na staż praktyki zawodowej. Jeśli zdarzyło się coś takiego, to oczywistym
jest fakt, że doprowadzili do tego sprytni podżegacze, nazywani
oficjalnie przez młodzików ich przyjaciółmi i mecenasami, a którzy teraz użyją
ich wyłącznie jako sprężyny dla, jak by nie mówić, tylko i wyłącznie
siebie. Tacy młodzicy zostali zrobieni w balona. Ale nie martwcie się młodziki,
mogło być gorzej. Co by było, gdybyście byli zmuszani do pracy, musieli
oddawać haracz na pracodawców, dodatkowo np. zrzutka na powiatowego z możliwością
podwyżki, to byłoby dopiero źle z wami.
Frustraci - to grupa niezdolnych na przeróżne sposoby weterynarzy.
Jedni, nie sprawdzili się jako powiatowi i wojewódzcy niszczyciele prywatnych
praktyk weterynaryjnych, więc wierzą, że zrobią to jako funkcjonariusze izby
lekarsko weterynaryjnej z nowymi, miażdżącymi przepisami i wymogami
formalnymi. Co ciekawe, tu również pojawili się znani już sprytni podżegacze,
którzy nawet namawiali ich do kandydowania. Ale frustraci nie kumają,
że mogą awansować na stanowiska tylko obok podżegaczy, że tamci są
sprytniejsi i będą się nimi tylko wysługiwać w zwalczaniu niekochanych (czy
kowal naraża swoje ręce, zapytajcie go, po co ma obcęgi). Czy wreszcie
frustraci sprawdzą się teraz, skoro nigdy wcześniej nie mogli? Mogło się
zdarzyć, że zostali zrobieni w balona.
Spadochroniarze - to ci, którzy pozostali po poprzednich wyborach,
gdyż nie zebrało się dostatecznie dużo luda, aby wybrać nowych
przedstawicieli. W ciągu ostatniej kadencji izby, padło wiele niepochlebnych
opinii o działalności izby, czy teraz będziecie lepszymi ambasadorami? Czy
nie zagłuszą was sprytni podżegacze?
Pracusie - oni są bardzo wytrwali i stabilni w codziennej pracy w
zawodzie. No właśnie, w zawodzie, ich całym światem jest ich prywatna
praktyka! Dlatego nie kandydowali, nie przyszli nawet głosować, tych nie będziemy
mieli okazji zobaczyć w akcji poprawiania sytuacji weterynarii w kraju na niwie
jaką daje praca w izbie. Pracusie, na to tylko czekali sprytni podżegacze.
Za to być może przy każdym spotkaniu wysłuchamy narzekań pracusiów
podobnych do tych z roku ubiegłego. Pozostawiamy ocenie innych, czy unikanie
czynnego uczestnictwa w życiu naszej korporacji jest dla nas i dla niej dobre.
Niekochani - to biorący udział w wyborach jako kandydaci, jednak bez
wsparcia ze strony sprytnych podżegaczy, przeciwnie, z ich jawnym
oburzeniem i antyreklamą. Najczęściej nie zostali wybrani, może i dobrze,
nie będą wywoływać nieporozumień, mają sztywnawe kręgosłupy, lata nękania
przez powiatowych brakiem zleceń i przydziałów nauczyło ich żyć z własnych
sił i pomysłów, lekko z boku. A jeżeli osiągnęli stawiane sobie przed
wyborami cele? A jeżeli zrobili kogoś w balona. Ach ci nieposłuszni
niekochani.
Wielcy przegrani - to są ci kandydujący, którzy z niewiadomych
przyczyn, pewni zwycięstwa, nie zostali wybrani na kandydatów, ooo, a przecież
są w wielkiej komitywie ze sprytnymi podżegaczami, od lat robili z nimi
interesy. I nie wyczuli, że są przez nich robieni w balona? Przecież
to oczywiste, że są zbyt groźnymi przeciwnikami właśnie dla nich. A może
nie są już potrzebni we wspólnych interesach. Wielcy przegrani mogli zrobić
dużo dobrego w izbie, często są to urodzeni działacze, lubią to robić i
potrafią to robić. Może następnym razem postawią na inne konie.
Sprytni podżegacze - no cóż, już o nich pisaliśmy.
Normalni - Na pewno są tacy, na pewno brali udział w wyborach,
zostali dobrymi kandydatami, głosowali wedle słusznych kryteriów, zrobią dla
nas dużo dobrego. Nie uważali sprytnych podżegaczy za dobrych kandydatów,
i tylko z tego powodu nie głosowali na nich. Normalni nie zrobią nas w
balona.