Tu może być Twoja reklama
Zapytaj >>

Ad vocem dr Gołaszewskiego

2005/06/23 23:26:26


"Uderz w stół..."

Odpowiedź na pismo sygnowane „Lekarze weterynarii powiatu złotowskiego" p.t. „Po spotkaniu w Pile-jeszcze raz".

     Przysłowia są mądrością narodów. Mówią: „Uderz w stół, a nożyce same się odezwą". Odezwały się ze strony autora Anonima et consortes (dwóch? nie wierzę, że trzech, ale wszystko jest możliwe), który skrył się za „Lekarzami weterynarii powiatu złotowskiego". Forma wygodna. Odezwali się Ci co poczuli, że to do nich odnosi się „ciągnięcie do siebie za wszelką cenę, nawet ześwinienia się". Akurat nie Ci do których mój zarzut był skierowany. Ale jest w tym coś na rzeczy, gdyż kamieniami rzucają najczęściej winni, a nie niewinni. Wiele by o tym mówić, ale Oni pomimo tego, że na mnie napluli wiedzą doskonale, że brzydzę się donosicielstwem i nie wykorzystam do tego celu swej wiedzy. To raczej na mnie donoszono i to wielokrotnie do różnych instancji, łącznie z b. I sekretarzem KC PZPR gen. Wojciechem Jaruzelskim.
Rzecz nie dotyczy tyle mojej wypowiedzi opublikowanej na stronie internetowej „Medicusa", ile post scriptum do niej wydrukowanego w Biuletynie Informacyjnym WILWet Nr.17(53).
Nie poczuwam się absolutnie do tego, abym obrażał Kolegów, a szczególnie Kolegów z Chodzieży, w tym lubianego przeze mnie Kolegę Rafała Finka, którego nota bene przeprosiłem serdecznie za usytuowanie Jego osoby w innym powiecie. Czytelnikom radzę przeczytać ponownie mój omawiany artykuł, aby porównać me rzekomo obraźliwe sformułowania z manipulacjami Anonima, które są zwykłymi kłamstwami. To właśnie Jego uważam za „pozbawionego honoru " ze względu na dowolne manipulowanie słowami wyrwanymi z kontekstu artykułu i dodanymi do opisywanych przez niego sytuacji. Pamięć, dzięki Bogu mam jeszcze dobrą, a że nie wstydzę się w sumie 16 lat pracy w administracji weterynaryjnej odsyłam ciekawych i Anonima do mych pierwszych artykułów na stronie internetowej "Medicusa". Na pewno nie do mojej kieszeni wpływał omawiany „haracz" i nie ja byłem inicjatorem jego powstania. Ponadto „haracz" nie dotyczył" prac zleconych lekarzom wolnej praktyki", a jedynie badania zwierząt rzeźnych i mięsa i był sukcesywnie zmniejszany, a stawki za wsp. badania rosły szybciej od inflacji. Coś z pamięcią Anonima nie tak...Co do mych poglądów to ręczę, że nie zmieniałem ich. Także w 1986 r wzywałem do strajku polegającego na odstąpieniu od badania zwierząt rzeźnych i mięsa. Nie chcę powtarzać się w stosunku do tego, co zawarłem w swych poprzednich artykułach zamieszczonych w „Medicusie", ale fakt ten ma potwierdzić jedynie moje poglądy rzekomo „diametralnie inne".
Natomiast Anonim przechodzi z jednej skrajności w drugą i
ciągle „czołobitny" w stosunku do zwierzchności odnośnie 7% odpłatności (a jakże zna art.17 ust2 ustawy-co może świadczyć o jego usytuowaniu w pracy) „na pokrycie kosztów obsługi tych prac". Na czym polegają te koszty? Na poprawieniu jakości wystroju wnętrz PIW-etów? Nie mam nic przeciwko. Wręcz odwrotnie. Chciałbym, aby wnętrza wszystkich PIWet-ów w Polsce były tak reprezentatywne, aby chłopi i „weterynarze" na ich widok w pośpiechu ściągali gumowce i gumofilce. Anonimowi nawet nie podoba się „sposób rozliczania prac zleconych". I co z tego? A mianowicie to, że nie Gołaszewski powinien o tym mówić. Ma złą przeszłość, gdyż był odpowiednikiem obecnego powiatowego i nawet wojewódzkim. Skandal! Tacy powinni siedzieć cicho pod miotłą. To dlaczego Anonim nie zabiera głosu te tematy? Może Jego przemyślenia są rewelacyjne? Gołaszewski „utracił wpływy", długo milczał i siedział cicho, dlatego to co mówi jest „głosem rozpaczy". Tak. Jest to głos rozpaczy, ale nie człowieka, który chce odzyskać wpływy. Te już miałem, et quorum pars magna tui, chociaż nie najważniejszą. Finis. Nie jestem tym sfrustrowany. Byłem na przełomie 1996/1997. Dzięki pracy się odnalazłem. Żałuję straconego czasu i zmarnowanego zdrowia w pracy w administracji. Artykuł Anonima przeczytałem dopiero 20/06/2006 i zaraz ciśnienie skoczyło mi tak, że sen miałem ograniczony przez dwa dni do 4 godzin. Rodzina odradza mi pisania na tematy będące przedmiotem sporów z władzą. I chyba ma rację, chociaż pokorę odzyskam może za bramą życia.
Byliśmy niestety na tym samym zebraniu (poniedziałkowym) poświęconym właśnie szczepieniu psów przeciw wściekliźnie w powiecie złotowskim, a nie „nowościom prawnym wykonywanych prac zleconych", gdyż takich nie było i nie ma, a co gorsze wcale się na nie zanosi. Każdy z nas inaczej je odebrał i co innego słyszał. Mój adwersarz odebrał to spotkanie jako harmonię porozumienia i współpracy braci weterynaryjnej, a ja zręczną manipulację odgórnego ustawienia szczepień psów w zaciszu gabinetowym (prawdopodobnie Kol. Powiatowego) bez żadnej jawności, która jest jednym z warunków demokracji obok swobody wypowiedzi .A objawy „ześwinienia"? Nie słyszał o nich Kolega Anonim? Nieładnie. Byłem jednym z jego „bohaterów", bo to właśnie mnie wywołał Kol. Powiatowy jako wytypowanego sprawcę falstartu szczepienia psów w Borucinie gmina Okonek, niegdyś obsługiwanego przeze mnie (to ustawa o zakładach leczniczych dla zwierząt wymusiła na mnie rezygnację z tego terenu).
Nie słyszał Kolega nic o plakatach zawierających informację o szczepieniu psów przeciw wściekliźnie z dumpingową ceną 15,-zł? Samo zaprzeczenie z mej strony było nie wystarczające, gdyż zostałem także przepytany na temat sprzedaży lecznicy w Okonku oraz usłyszałem spotwarzające mnie stwierdzenie „że i tak Tolek (technik) robił wszystko za Pana". Moje pytanie o podział zostało uznane za naiwne, gdyż żadnego podziału nie trzeba robić, gdyż wszystko jest jak trzeba. Podobnie potraktowano także nieśmiałe pytania innych Kolegów. Podział był niejawny i zręcznie zrealizowany przez Powiatowego pomimo tego, że kilkakrotnie zarzekał się, że PIW-etowi „nic do tego". Taka mała manipulacja.
To nie ja powinienem przeprosić Kolegów, ale Kol. Anonim mnie za swoją arogancję. Tak więc doszliśmy do concordia discors, ktora jest conditio sine qua non dalszej dyskusji o kondycji naszego zawodu. Anonima denerwują moje „mocne słowa nieadekwantne do sytuacji". Może znajdzie tą nieadekwantność w odniesieniu do nich w użytych przeze mnie wyrażeniach łacińskich?
Podejrzewam, że mój adwersarz przesłał swe dywagacje jednocześnie do Biuletynu Informacyjnego WILWet, jak i do „Medicusa", przeto proszę o zamieszczenie mego sprostowania w obydwu publikatorach.
P.S.

Ucieszyłem się niezmiernie z wyników wyborów Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego do Rady Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej oraz wyboru na jej Prezesa dr Tadeusza Jakubowskiego. Jest on człowiekiem energicznym, pełnym zapału i posiada w/g mnie wielką charyzmę. Imponuje mi. Co prawda jest współautorem niezbyt szczęśliwych ustaleń o prowadzeniu przez nas usługobiorcom rejestru leczonych zwierząt, ale któż nie popełnia błędów. Wierzę w to, że pod jego przewodem przestaniemy być pomiatani przez rządzących, zarówno ci co pracują w terenie, rzeźniach, jak i ci w inspektoratach .Będzie to trudny partner dla rządzących bez względu na wyniki wyborów do Sejmu i Senatu, gdyż jak zwykle każda władza będzie się starała nas „orżnąć" i „wykołować". Cieszy mnie także fakt, że członkami Rady zostali moi równolatkowie i nie brakuje ich w organach Izby. To znaczy, że nie brakuje wśród nich ludzi pozytywnie zakręconych. Życzę im wszystkim zdrowia i wytrwałości w pracy pro publico bono na chwałę naszego zawodu.

Zdzisław Gołaszewski lekarz weterynarii ze Złotowa

Komentarze czytelników:

Brak komentarzy.

Wróć do artykułów

© copyright 2004-2005 by Drag, design by Kokuryu. Wszelkie prawa zastrzeżone.