Niewiarygodna Inspekcja Weterynaryjna ?
Po raz kolejny Rosja zarzuca polskim podmiotom eksportującym żywność
pochodzenia zwierzęcego oszukiwanie importerów i fałszowanie świadectw
weterynaryjnych, czyli w podtekście narażanie rosyjskiego konsumenta na
niebezpieczeństwo. Jak to możliwe, że nierzetelna bądź szkodliwa działalność
pojedynczych ( podejrzanej tożsamości ) spółek i firm zajmujących się
eksportem żywności na wschód jest pretekstem do wprowadzenia w trybie nagłym
zakazu importu z Polski wszystkich produktów żywnościowych pochodzenia
zwierzęcego ( mięso i jego pochodne ) i roślinnego ( owoce , warzywa , zboża
i kwiaty ). Jak to możliwe, że państwo o stosunkowo niskiej kulturze
sanitarnej zarówno na poziomie hodowli, pozyskiwania surowców pochodzenia
zwierzęcego i roślinnego, ich transportu, składowania oraz dystrybucji,
stawia konkretne zarzuty stronie Polskiej, jakoby jej Inspekcja
Weterynaryjna wystawiała fałszywe świadectwa eksportowe i w podtekście
dopuszczała do eksportu żywność złej jakości zagrażającą rosyjskiemu
konsumentowi. W każdym innym państwie U.E. nikt by nie traktował poważnie
takich zarzutów wobec cieszącej się tam zaufaniem, zasobnej i cechującej się
rzetelnością Państwowej Służby Weterynaryjnej. Jednak w Polsce usytuowanie
Inspekcji Weterynaryjnej w Departamencie Bezpieczeństwa Żywności i
Weterynarii, Ministerstwa Rolnictwa powoduje jej zależność finansową i
decyzyjną od Ministra reprezentującego interesy kontrolowanych przez
Inspekcję podmiotów tj. rolników i producentów przemysłu rolno-spożywczego.
Stwarza to realną możliwość nadużyć gdyż kontrolujący podlega finansowo i
merytorycznie resortowi reprezentującemu kontrolowanych. Ta zależność rodzi
też osłabienie kompetencji i wieczne niedoszacowanie potrzeb budżetowych
Inspekcji Weterynaryjnej. Sprawa rosyjskich zakazów importu mięsa i
produktów roślinnych z Polski ma oczywiście słabo ukryty podtekst
polityczny. Odżywają historyczne demony i obawy strony rosyjskiej o nową
jakość wzajemnych stosunków po zaprzysiężeniu nowego rządu PiS w Polsce.
Rządu o orientacji narodowej, który już od dawna zapowiada bardzo negatywne
i zdecydowane stanowisko wobec Rosji Putina i jej imperialistycznych ciągot.
Odstępując jednak od stosunków wzajemnych, należy przy okazji wspomnieć, że
rosyjskie służby weterynaryjne, wielokrotnie kontrolowały już polskie
zakłady produkujące żywność pochodzenia zwierzęcego. Te kontrole zawsze
dotyczyły Inspekcji Weterynaryjnej, jej funkcjonowania i prowadzonej
dokumentacji. Ponieważ dla wielu zakładów ubojowych i przetwórczych, rynek
rosyjski jest bardzo ważny więc wątpliwe aby ktokolwiek z producentów
odważył się na zarzucane przez Rosję nadużycia. Gdzie więc jest”
pies pogrzebany” ?
Oczywiście te zakazy to decyzja głównie polityczna wprowadzona w określonym
celu i czasie. Jednak jest to również sygnał dla nowego Rządu R.P. aby
podjął odpowiednie kroki ustawowe wobec Inspekcji Weterynaryjnej w Polsce
tak, aby wzorem pozostałych państw Unii Europejskiej stała się służbą
zaufania społecznego stojącą na straży bezpieczeństwa żywności pochodzenia
zwierzęcego zarówno w kraju, jak i tej importowanej i eksportowanej do
krajów trzecich. Wieloletnie zaniedbania w tej sferze doprowadziły do stanu
permanentnego niedoinwestowania tej Inspekcji i wytworzenie zależności
służbowych : Ministerstwo- Departament - Główny Inspektorat
Weterynarii, które nie gwarantują niezależności Inspekcji odpowiadającej za
bezpieczeństwo żywności. Ważność działań i sens istnienia Inspekcji
Weterynaryjnej społeczeństwo i rządzący dostrzegają dopiero przy okazji afer
lub wobec zagrożeń chorobami odzwierzęcymi typu BSE czy „Ptasia
Grypa”. Jak zwykle w Polsce „studnię kopie się dopiero,gdy
płonie już chałupa”. Oczywiście specjaliści od finansów wytoczą zaraz
argumenty o mizerii budżetowej państwa i niemożności sprostania dzisiejszym
rzeczywistym potrzebom Inspekcji Weterynaryjnej. Jednak zmieniając choćby
bzdurne przepisy lokujące inspekcję w Ministerstwie Rolnictwa i tworząc w
pełni spionizowaną służbę podległą bezpośrednio Premierowi, byłoby sporym
uwiarygodnieniem jej działań, a dodatkowo wyłączyłoby jej budżet z
Ministerstwa Rolnictwa, reprezentującego interesy często sprzeczne z
zadaniami Inspekcji Weterynaryjnej. Jeśli ten nowy rząd nie poczyni
koniecznych kroków w celu uwiarygodnienia i dofinansowania działań Inspekcji
w Polsce, to być może już niedługo podobne sankcje wobec naszej żywności
wprowadzą kolejne państwa słynące z „wysokiej kultury
sanitarne „typu Białoruś , Mongolia i Północna Korea.
Jacek Sośnicki
|